Zmiany w organizacji ruchu w centrum Kołobrzegu

Ruch drogowy w samym sercu Kołobrzegu przeszedł ostatnio zmiany. Również turyści, którzy wybierają się do centrum miasta na rowerach, jak i mieszkańcy zmagający się z nową organizacją ruchu, muszą przystosować się do nowych regulacji. Warto więc pochylić się nad tym tematem i wyjaśnić niektóre kwestie.

Przede wszystkim, zdementuję plotki mówiące o całkowitym zamknięciu centrum miasta dla ruchu drogowego. Tak naprawdę ruch został jedynie ograniczony i ułożony na nowo. Pomimo początkowego oburzenia i werbalnego oporu ze strony osób niechętnych zmianom, nie zaobserwowano żadnej katastrofy związanej z wprowadzoną reorganizacją. Z czasem ludzie zaczynają się przyzwyczajać i akceptować nową rzeczywistość. A jeśli komuś nie odpowiadają nowe znaki drogowe i nie planuje ich przestrzegać, to powinien być gotowy na konsekwencje w postaci mandatów, nie wspominając o punktach karnych.

Wydaje mi się jednak, że wprowadzone zmiany mogłyby lepiej uwzględniać potrzeby użytkowników jednośladów. Chciałbym zwrócić uwagę na rowerzystów, którzy ignorują inne znaki drogowe, koncentrując się wyłącznie na znaku D-40. Przykładowo, na skrzyżowaniu ulic Narutowicza i Armii Krajowej skręcają w lewo. Znak D-40 nie daje rowerzystom żadnych specjalnych uprawnień – jest to znak dla pieszych, którzy mają pierwszeństwo przed pojazdami, a te nie mogą przekroczyć prędkości 20 km/h. Rowerzyści nie mają prawa jechać pod prąd, niestety w centrum miasta widuje się takie zachowania.

Centrum Kołobrzegu przyciąga wielu turystów na rowerach, którzy korzystają na przykład ze szlaku wąskotorówki. Część z nich zdecydowanie preferuje ścieżki rowerowe. Wiem jednak, że istnieje grupa rowerzystów, którzy z różnych powodów, w tym obfitość bagażu czy stan niektórych ścieżek, wybierają ulice tam, gdzie jest to dozwolone. Wiele ulic w centrum miasta nie posiada ścieżek rowerowych i rowerzyści muszą korzystać z jednokierunkowych ulic o historycznym układzie urbanistycznym. Problem pojawia się na skrzyżowaniu ulic Katedralnej i Armii Krajowej, gdzie znajduje się znak „zakaz skrętu w lewo”, który nie dotyczy pewnych grup użytkowników drogi. Co dziwne, rowerzyści nie są wśród nich. Ciekawe jest to, że jadąc ulicą Armii Krajowej, można skręcić w kierunku ratusza. Dlaczego więc, aby tam dotrzeć, muszę pokonać objazd przez ulice Katedralną, Brzozową i Narutowicza? W mojej opinii warto byłoby rozważyć zmianę tej sytuacji.